Jako świeżo upieczona mama dwójki brzdąców z niedostateczną ilością czasu i energii (przespana nocka – nie pamiętam jak wygląda) na regularne ćwiczenia, co rusz miewam awarię pleców.
Dlatego silę się i wymyślam różne sposoby, by tylko przypadkiem nie musieć machać niepotrzebnie łopatą. Pamiętacie moją ulubioną ogrodową dewizę: „Jak robić żeby się nie narobić?”
Wzdrygam się więc na samą myśl o tym by przerzucać pryzmę kompostową. Co prawda każda ilość kompostu w nowo tworzącym się ogrodzie to za mało… dlatego szukam kogoś kto zrobi to za mnie 😉
A że mężeł zajęty niekończącym się remontem, to zaprzęgłam do pracy koleżanki dżdżownice kalifornijskie (Eisenia fetida). Wybrałam ten gatunek ponieważ osławione są jego żarłoczność i zdolności rozrodcze. Czyli będzie szybko i dużo. 😉
Jeśli nie pałacie zbytnią sympatią do dżdżownic tutaj macie artykuł, który być może pozwoli Wam je pokochać. A jak już je pokochacie, to tu możecie przeczytać jak je zwabić do ogrodu 😉
Jak zacząć?
Dżdżownica w ciągu dnia zjada mniej więcej tyle odpadków ile waży. Zważ więc całodniową zawartość swojego wiaderka na odpadki. Jedna dorosła dżdżownica osiąga masę nawet 1g. Więc ile gram odpadków produkujesz tyle dojrzałych dżdżownic musisz mieć. Prosta matematyka (przynajmniej wg. mojej przemęczonej nocnym wstawaniem mózgownicy) 😉
Nawet jeśli nie mam racji, te żarłoczne maleństwa rozmnożą się w mgnieniu oka i będzie jak powinno być, a nawet za dużo. W dobrych warunkach w ciągu roku hodowla zwiększy swoją liczebność 20 krotnie, a ta prowadzona na zewnątrz około 10 krotnie. Na dobrą sprawę wystarczy, że kupisz lub wyprosisz od znajomego ogrodnika garść dżdżownic i zapewnisz im odpowiednie warunki do rozwoju, a już niedługo sam będziesz chciał pozbyć się ich nadmiaru.
Dżdżownice lubią miejsca ciemne, umiarkowanie wilgotne, temperatura 12-25°C.
Możesz je zaprosić do pracy na dwa sposoby. Pierwszy to zasiedlenie nimi kompostownika, jednak dopiero gdy skończy się faza termiczna kompostowania i temperatury w jego wnętrzu spadną poniżej 30°C. Jest to bardzo korzystne, bowiem kompost przerobiony przez dżdżownice, zawiera więcej przyswajalnych dla roślin form składników odżywczych. I tak z kompostu wykorzystają tylko 50% składników, a wermikompost wykorzystają w 90%.
Drugi sposób to założenie wermikompostu w pojemniku, który możesz trzymać także w domu czy na balkonie. Bez obaw – prawidłowo prowadzony wermikompost nie wydziela jakiegokolwiek zapachu. Odpowiedni pojemnik możesz kupić w Internecie, niektóre są naprawdę przepiękne i designerskie. Jeśli zdecydujesz się zrobić go samemu użyj do tego pojemników nieprzepuszczających promieni słonecznych, najlepiej z przykrywką. Jego wielkość musisz dostosować do ilości produkowanych przez Twoją rodzinę odpadków organicznych Nie zapomnij o dziurkach. Na górze malutkich w charakterze wentylacji, dobrze aby były naprawdę małe lub zabezpieczone np. starymi rajstopami – żeby przypadkiem nie sprowadzić do domu plagi muszek owocówek. Na dole dziurki mogą być na tyle duże by nie uciekły przez nie młode dżdżownice, a swobodnie wypływał nadmiar płynów. Płyny te to wspaniały nawóz, który można rozcieńczać z wodą i używać do podlewania roślin. Postaw go w miejscu gdzie nie docierają bezpośrednio promienie słoneczne, które mogłyby nadmiernie nagrzewać pojemnik. Oczywiście możesz go trzymać na zewnątrz, jednak zimą musisz go schować np. do piwnicy czy innego pomieszczenia, w którym temperatura nie spadnie poniżej zera.
Zobaczcie tylko te designerskie wermikompostowe piękności!!
Ok mam już dżdżownice i odpowiednie miejsce co dalej?
Ilu hodowców, tyle sposobów na przygotowanie kompostownika pod nowych lokatorów, jak zwykle wybrałam wersję najprostszą (co by się niepotrzebnie nie narobić ;p ).
Dno pojemnika wyłożyłam suchymi kartonami, tak naprawdę może to być cokolwiek co spełni rolę warstwy drenażowej. Ambitni mogą na dole ułożyć warstwę z kamyków. Na kilkucentymetrową centymetrową warstwę drenażu układamy odrobinę kompostu lub ziemi, na tym dżdżownice i dalej właściwie co tam mamy pod ręką. Z moich obserwacji wynika, że dżdżownice mają naprawdę spore zdolności adaptacyjne, jeśli więc ich nie utopimy, nie zamrozimy czy nie przegrzejemy to uwierzcie mi – będzie dobrze. Karton na samym wierzchu pomaga ograniczyć utratę wilgoci. Rozdrabnianie odpadków dodatkowo przyspieszy czas ich kompostowania.
Co jedzą dżdżownice w wermikompoście?
Właściwie wszystko co da się kompostować, dlatego nie będę się rozwodziła nad tematem i podawała Wam listy, a jedynie odeślę tutaj: do artykułu o kompostowaniu. Nadmienię jedynie, że wilgotna szara tektura czy wytłaczanki po jajach są rarytasem dla dżdżownic, więc co jakiś czas warto im ich troszkę dorzucić. Karmienie dżdżownic polega na dokładaniu na wierzch odrobiny odpadków i przykrywanie ich naszą wyściółką ograniczającą utratę wody (np. kartonem). Musimy dostosować ilość odpadów do mocy przerobowych naszych milusińskich, aby odpadki nie zaczęły pleśnieć.
Skupmy się natomiast na tym czego lepiej nie dawać naszym małym koleszkom, żeby nie przetrzebić naszej hodowli:
-Unikaj produktów, o których produkcji wiadomo, że jest wysoko schemizowana np. cytrusów;
– Mięso, mleko i jego przetwory –mogą spowodować one rozwój patogenów chorobotwórczych, które zaszkodzą dżdżownicom;
– Zbyt duży, nawet jednorazowy dodatek materiałów bogatych w azot np. świeżo skoszonej trawy, może wywołać fazę termiczną, czyli wzrost temperatury powyżej optymalnych dla dżdżownic 25°C.
Wermikompost – jak się do niego dobrać?
Gdy zawartość pojemnika przybiera postać ciemnego, lepkiego podłoża, o wyrazistym, przyjemnym zapachu – co zazwyczaj ma miejsce po kilku tygodniach, osiągnęliśmy cel – uzyskaliśmy wermikompost.
Aby zmniejszyć stres związany z wybieraniem gotowego wermikompostu, możemy przez tydzień zaprzestać ich dokarmiania co spowoduje, że zejdą w głąb pojemnika. Podobny efekt da oświetlenie otwartego pojemnika, ponieważ dżdżownice będą uciekały od źródła światła.
Wermikompost wybierz tak głęboko jak to możliwe i ponownie zacznij dosypywać po trochu odpadków.
Efektem ubocznym produkcji wermikompostu jest płyn, który wycieka przez otwory drenażowe. Jest to tzw. Herbata kompostowa. Rozcieńczona z wodą w stosunku 1:10 stanowi doskonały płynny nawóz. Dodatkowo możemy nią zrosić liście roślin, bowiem zawiera ona pożyteczne mikroorganizmy, które ochronią roślinę przed szkodnikami i patogenami, zwłaszcza chorobotwórczymi grzybami. Ponadto możemy maczać w niej korzenie sadzonych roślin, a nawet zaprawiać nasiona przed siewem.
Jeśli mówi się, że kompost to czarne złoto ogrodników, to jakby to powiedział mój fizjo, wermikompost jest turbo czarnym złotem. Dlatego warto zadać sobie odrobinę trudu, który będzie najlepszą inwestycją dla przyszłości ogrodu 😉
Dodaj komentarz